poniedziałek, 30 listopada 2015

Rysa na życiorysie

30/11/2015


zarno na białym widać, jak znika powoli największa rysa na życiorysie Staruszki. Rysa, która od lat ważyła na Jej życiu lub śmierci. Właśnie teraz odchodzi wolno znikając za horyzontem. Myślę, że nie tylko dla Wieży jest to chwila ogromnej ulgi, ale też wizji lepszego jutra.



...a wraz z nią znika też największa dziura w Jej pamięci i wnętrza pierwszego piętra stają się wreszcie na powrót przestrzenią coraz bardziej domkniętą.


Ps.
Jutro rozpoczynamy montaż stężeń stabilizujących konstrukcję na wysokości stropu nad parterem. Innymi słowy przewiązujemy staruszkę w talii w celu odmłodzenia o lat ...kilkadziesiąt.

poniedziałek, 23 listopada 2015

Świdrujemy z Oricą

20/11/2015

eraz pozostał już tylko ulubiony kierat odbudowy i wznoszenie się ku górze. Otwory w murze do montażu ściągów wzmacniających praktycznie gotowe. Ostatnie cztery z dwudziestu kilku otworów czekały na wypionowanie ściany północnej. Teraz wypionowane ściany i wszystkie pozostałe na nowo zespoimy i zakotwimy w wieńcu żelbetowym wewnątrz Wieży ( w przestrzeni między-stropowej).
Ten temat ogarnia firma z Głogowa.


Sprzęt i doświadczenie zrobiły swoje. Świdrowanie na grubość kilkudziesięciu centymetrów w pięćset letnich murach zbudowanych z eratyków i cegły przebiegło bardzo sprawnie.


Ładunki klejowe do mocowania kotew w murze dostarczyła nam firma Orica Minova Ksante z Polkowic.
Piszę wymieniając nazwę firmy czyniąc jednocześnie duży ukłon w stronę Dyrektora ds. produkcji i Prokurenta firmy, Pana Łukasza Latosa, albowiem zechciał bezinteresownie i nieodpłatnie przekazać ładunki klejowe do wzmocnienia murów Staruszki w ramach idei ratowania zabytków. Za ten bardzo hojny gest raz jeszcze serdecznie, Panie Łukaszu bardzo dziękuje!
Chciałbym podziękować również Kierownikowi produkcji, Panu Przemysławowi Zaucha z Orica za czas, który zechciał poświęcić, żeby wprowadzić mnie w arkana techniczne montażu tych, bardzo cennych dla mnie ładunków.


Temat ściągów powinniśmy mieć za sobą do końca listopada.
To chyba będzie jeden z ostatnich podrygów w tym roku, oczywiście poza aktualizacją tematu odbudowy narożnika, który nabiera coraz większych rumieńców.

wtorek, 10 listopada 2015

śruby, nakrętki i tirfor linowy

09/11/2015

ciana północna wróciła do pionu!
Udało się i Staruszce i nam.
Temat był gruby, jak to w komentarzu określił "sąsiad".
Może właśnie dlatego, że to rzeczywiście była, cyt.: "zabawa z setkami ton". 
Teraz odetchnąłem wreszcie z ulgą, bo najgrubszy, jak sądzę, temat odbudowy zakończył się pozytywnie i ściana północna znowu jest na swoim miejscu.
W całej akcji najważniejsze role zagrały jednak śruby, nakrętki, ceowniki, kantówki drewniane i jak zwykle po raz kolejny niezastąpiony - moje tegoroczne odkrycie - Tirfor linowy.





Okno ściany północnej, po blisko dwustu latach (od kiedy zostało zabudowane w 1853 roku), znów łypnęło okiem w kierunku północnym. Teraz trzeba mu dołożyć jeszcze utraconą krążynę i wszystko znowu będzie jak dawniej.




Tirfor, czyli rugcug, umocowaliśmy na dole ściany, na wysokości krążyny nad parterem. Tam odchyłka od pionu tak naprawdę się zaczynała a jednocześnie ściana była najbardziej oporna. Udało nam się go przepchnąć przez szczelinę pęknięcia tak, żeby naprężony nie uszkodził ściany a już nie daj Boże jakoś ją zdestabilizował. Rugcug, jak się okazało (po raz kolejny) radzi sobie w takich okolicznościach znacznie lepiej niż śruby. Nakrętki śrub zwyczajnie "przekręcają gwint" i nie bardzo da się cokolwiek zrobić.


Rugcug tym razem oparliśmy na przeciwległej, południowej ścianie, kotwiąc rurą stalową (z odzysku) po zewnętrznej stronie muru. 


Po wypionowaniu ściana miała tak duże naprężenia, że ceowniki zaczęły się odginać od poziomu w górę. Śruby dociągające ścianę do pionu też zaczęły się giąć. Wtedy do wszystkich rzędów ceowników (po obu stronach muru) dospawaliśmy płaskowniki stalowe i to usztywniło układ pionujący na czas kotwienia wypionowanej ściany i przemurowania pęknięcia. To był moment krytyczny pionowania po którym zrobiło się już znacznie spokojniej.

 
Tak to pokrótce korzystając z bardzo skromnego zaplecza technicznego udało się spełnić moje tegoroczne marzenie.


Teraz, cała reszta prac związana z odbudową, to tylko kwestia czasu i ciężkiej roboty w kieracie odbudowy;) 
Być może następnym razem uda się zrobić już wszystko;)



czwartek, 5 listopada 2015

piony i poziomy


05/11/2015

ypychałem ile się dało daleko w podświadomość, gdzieś na drugą linię frontu całe to pionowanie ściany północnej. Od początku czułem jakiś przytłaczający lęk przed pionowaniem tej ściany. Zwyczajnie bałem się tego totalnego przedsięwzięcia. Uda, albo się zawali. Szanse są równe: fifty-fifty. No i nie da się już tego odwlekać w nieskończoność. Jakiś tydzień temu rozpoczęliśmy przygotowania do pionowania. Stanęło rusztowanie, wykonaliśmy niezbędne prace rozbiórkowe, oczyściliśmy szczelinę pęknięcia i zamontowaliśmy ceowniki stalowe na podbudowie z kantówek drewnianych.
Tak naprawdę to ten lęk, prześladował mnie od czterech lat.
Od zawsze ta ściana wydawała mi się być nie do zdobycia.
Tu zdjęcie sprzed czterech lat zimą, w dniu kiedy uświadomiłem sobie, żem człek szalony i kupiłem Staruszkę w takim właśnie stanie:



Myślałem, że tylko zimą jakoś tak strasznie to wygląda, ale latem w następnym roku nie było jakoś specjalnie lepiej:


Kiedy po prostu zacząłem grzebać, kamień po kamieniu, to rozwiązania same zaczęły się nasuwać.
Teraz jestem na etapie tuż przed pionowaniem, ściana jest zabezpieczona, od jutra zaczynamy ciągnąć ścianę północną w kierunku na południe;)







Teraz widzę! Jest promyk nadziei:)