piątek, 6 grudnia 2013

Alone together

06/12/2013

ksploracja kopalni we wnętrzu wieży przyniosła długo oczekiwany efekt w postaci już prawie osiągniętego dna. Osiąganie dna z założenia nie jest niczym przyjemnym. Zwłaszcza samego dna. To jest tak, jak w życiu. Nawet jeśli nie jest ciężkie, ciągle wydaje się być trudne. Ostatnimi czasy jest jakby ciężkie bardziej niż trudne i staruszka wieża też to czuje ale mimo to wciąż kibicuje mi wiernie;)


Wieża na tym etapie - niezamieszkałym, jest moim odludziem. Odludziem, którego potrzebuję, żeby potem jakoś funkcjonować wśród ludzi. Muszę otwarcie przyznać, że gdybym mógł, najchętniej wszystkie prace przy od-budowie wykonałbym sam. Nie tylko dlatego, że tak właśnie akurat lubię. Wbrew pozorom, szalone tempo odbudowy też mnie nie rajcuje. Nie, jeśli miałoby być realizowane za wszelką cenę! Dalków, pomimo całego trudu pracy a może właśnie dzięki niemu, przywraca mi równowagę psychiczną. Jest od-początkiem;)

Chet Baker napisał kiedyś tekst właśnie na dzisiejszą okazję;). Wspominam go teraz, bo wpisuje się w ten etap przejściowy. Jeden już prawie za mną a drugi już przede mną. Poniżej fragment na teraz: 

"Are you lonely? Dissatisfied?
Can't stand your present job, afraid of getting fired
Depressed? Staring at the late night tube
You could call that number but you'd just get someone just like you
Well, I feel that way too
Just the same as you
Like it's getting worse before it's getting better
I've got troubles of my own
But as long as you're alone
Stick with me and we'll be alone together
Beer is warm, dinner's cold and greasy
Even when life isn't hard it always seems uneasy..."
 
 
Oprócz tego, co już za mną: muru cegieł suszących się wokół wieży, kilkunastu przyczep wywiezionego gruzu, pozostało coś jeszcze z tego etapu. Od początku wybierania gruzu co rusz w ręce wpadały mi "skorupy gliniane". Wszystkie skrzętnie gromadziłem. Spora cześć jest już oczyszczona, w większości zidentyfikowana a teraz nawet obfotografowana:






Większość to pozostałości po glinianych garnkach. Niektóre udało mi się nawet częściowo skompletować, co uważam, wyjątkowy fart, jak na zastany bajzel. Pozostałe znaleziska, to fragmenty kafli piecowych, talerzy(ładny okaz dwie foty poniżej - ostał się w dużej części). Są dzbanki gliniane, kubki i fragmenty porcelany.










Ostatni po prawej stronie to fragment kafla piecowego z XVIw.


To pierwsza seria, którą udało mi się oczyścić i skutecznie zinwentaryzować. Ocalało też dużo elementów kutych i drewnianych. Przy nich jednak jest znacznie więcej pracy, więc ujrzą światło dzienne pewnie gdzieś w trakcie drugiego etapu od-budowy.

Takie małe-duże XVIw. znaleziska i ciekawość poznania kolejnych wygrzebywanych z pospółki w trakcie pracy każdorazowo robiły wrażenie. Dzięki temu ta praca nie była nudna. Teraz czas chwilowej przerwy od Dalkowa. Pracuję przy kolejnej serii uzgodnień i pozwoleń. I właśnie teraz robi się trochę gorzej zanim zacznie być lepiej.