czwartek, 24 października 2013

Ściana zachodnia zdobyta!

 18-20/10/2013

am wrażenie, że im krótsze dni tym praca w kopalni wre coraz bardziej. To trochę tak, jak zwykle bywa tuż przed deadlinem. Im bliżej tym efekty pracy wymuszane upływającym czasem stają są coraz bardziej widoczne;) Zbliżająca się zima jest taką właśnie substancją zwiększającą szybkość reakcji na pozostały do wykopania gruz. Właśnie zakończony, jedenasty z kolei w roku Pańskim 2013 najazd na wieżę, przyniósł nadspodziewane efekty.  

To już druga jesień z Dalkowem. Mam wrażenie, że jeszcze bardziej jesienna niż rok temu. 
Tu odpoczywam.
Polecam "Jesienne liście" - Chet'a Baker'a do posłuchania:

                        




Pogoda, sprzyjając, niewątpliwie przyczyniła się do tego, że udało się zrobić aż tyle. 


Prace rozpoczęły się wczesnym rankiem w piątek 18-ego, tuż po tym, jak rozbiłem obozowisko przed wieżą. Choć piątkowa noc była zimowa i temperatura spadła do -2 stopni śpiwór który właśnie testowałem podczas tego wyjazdu zdał egzamin. Kolejna noc była już znacznie cieplejsza. 




Tym razem wsparcie miałem szczególne. Staszek i Franek(właściciel najsłynniejszej przyczepy w Dalkowie - z funkcją kiprowania;) narzucili bardzo progresywne tempo.


Capek załadowany po brzegi a nawet ponad burtę z niemałym trudem ale wyjeżdżał z kopalni trzykrotnie podczas tego weekendu.


Zawsze jest trochę pod górę ale capek najwyraźniej zdeterminowany był co najmniej tak jak my tego dnia;)


W piwnicy można już swobodnie rozprostować kości i wygodnie ustawić się do zdjęcia;) ...dokopaliśmy się do ściany zachodniej!







Robi się naprawdę przestrzennie.




Fragment uratowanego sklepienia łukowego z żebrem wzmacniającym będzie wyznaczał kierunek podczas jego od-budowy.




Ostanie wolne dziury w uzębieniu muru cegieł zaczynają się wypełniać. Oceniam, że około 1/3 całego zalegającego w kopalni gruzu to właśnie cegły. Ta wiadomość cieszy zwłaszcza dlatego, że cegły są dobrze wypalone i mocne, co widać najlepiej kiedy podeschną trochę na słońcu.






Pogoda, wbrew zapowiedziom propagandowych tub wciąż sprzyja. Zaświeciło się światło w tunelu i pojawiła się myśl, że może jednak uda się jednak zrobić wszystko jeszcze tego roku; przynajmniej w kopalni gruzu. Nie mogę się doczekać dna. Najwyższy czas już się od niego odbić;)

wtorek, 15 października 2013

Skok w czasoprzestrzeń

15/10/2013

ierwotnie chciałem ująć treść tego posta w poprzednim ale to jednak inny nieco wątek, więc rozdzieliłem je i tak powstał Skok w czasoprzestrzeń.
A więc kontynuując ...nie wiem, czy spieszy mi się tak, jak Fred'owi z "Zagubionej Autostrady"? W końcu On w tej scenie jest ścigany przez policję. Cel „podróży” w moim przypadku jest zatem inny. Obraz sprzęgła życia współczesnego świata wprawiony w takie właśnie tempo na tle ciemnej nocy sprawiają, że ten cel jakby uciekał w jeszcze szybszym tempie. Ja też czasami mam takie wrażenie będąc zanurzony w kieracie walki w kopalni gruzu;) Pojawiają się jednak obrazy w mojej wyobraźni, które, choć póki co, są bardzo odległe, to ich renesansowy charakter buduje moją motywację i przybliża mnie do wyznaczonego celu. Wnętrza Mount Grace Priory w Anglii są blisko tego, jak wyobrażam sobie wnętrza wieży w przyszłości.

Mount Grace Priory, Staddlebridge, Northallerton , North Yorkshire w Anglii.
źródło: http://www.flickr.com/photos/glenbowman.
          






piątek, 11 października 2013

...tymczasem w kopalni gruzu

05-06/10/2013


ym razem, wyjeżdżając do Dalkowa w sobotę o 05.00 przeszedłem samego siebie. Zwykle bowiem tak wczesna pobudka, zwłaszcza w sobotę, to dla mnie niemożliwość. A jednak!


Am I deranged?


Tak czy inaczej, skoro świt o 7.00 byłem już zanurzony w kieracie. Sprzęgło życia współczesnego świata diametralnie zmienia moje nawyki i przyzwyczajenia

Dzień drugi - Dach na zimę.
Żeby nie zniechęcić wszystkich i siebie kolejnymi fotkami z panoramką coraz głębiej sięgających pokładów kopalni w piwnicy(chociaż nie omieszkam poznęcać się nimi nieco później) zacznę jakby od końca albowiem pokrycie dachu papą odbyło się dopiero 06/10 a prace w "kopalni gruzu" wydarzyły się jednak jako pierwsze, tj 05/10. Tyle tytułem wstępu.


Zgodnie z założeniami powziętymi na początku trzymam się technologii wykonywania prac nie wykraczając poza czasy pierwotnych budowniczych wieży. Tak więc kładąc papę na dachu wieży klatki schodowej wyglądałem zupełnie, jak ten Pan z dachówką w ręku (na zdjęciu powyżej). Tyle, że ja dachówkę położyć planuję dopiero w trakcie budowy dachu głównego a stojąc na ostatnim szczeblu drabiny mogłem dosięgnąć do samego króla *1. Efekt końcowy, mój pierwszy, tymczasowy dach kryty papą wygląda mniej więcej tak:




Liczę na to, że tym razem poszło mi nieco lepiej aniżeli poprzedniego roku, kiedy to naiwnie liczyłem na to, że gruba folia uchroni wieżę przed zimą i przetrwa choć jedną burzę. Tak się nie stało, dlatego teraz powrócił temat pokrycia dachu wieżyczki.


Dzień pierwszy - Budowa Wieży.


źródło: Tutaj

źródło: Dictionnaire Raisonne de L'architecture Francaise du XI au XVI siecle
        (ciekawe opracowanie, dla zianteresowanych link na samym dole wpisu).

O tym, jak ogromną walkę toczę ze sobą wynosząc kolejne wiadra gruzu z kopalni w piwnicy pisał już nie będę żeby zupełnie nie stracić motywacji;) Motywacja do walki z gruzem jest teraz moim drugim po od-budowie największym polem walki. Na tym polu odniosłem właśnie spory sukces. Uświadomiłem sobie, że na to co się dzieje można przecież spojrzeć z zupełnie innego punktu widzenia.


Poza samym odgruzowywaniem dzieją się przecież zupełnie nowe rzeczy. Kolejne stosy cegieł i kolejne, coraz to nowe, partie odsłanianych murów piwnicy, a których jeszcze do niedawna nie było(przynajmniej nie było ich widać) mogę potraktować tak, że oto właśnie wykonałem w ciągu dnia kilkaset cegieł a kolejnego wybudowałem spory odcinek muru piwnicy;)


O, proszę, właśnie wybudowałem podwalinę pod sklepienie walcowe zwane też kolebkowym:



A poniżej słuszny stos cegieł (gotowych do procesu suszenia), które później staną się budulcem wieży:


I na koniec rzut piwnicy w pełnej odsłonie po wydobyciu kolejnej przyczepy pospółki i gruzu:


W piwnicy robi się naprawdę przestronnie. Może do końca tego roku uda się wybudować podwalinę pod całe sklepienie piwnicy i wytworzyć kilkaset kolejnych cegieł za pomocą tradycyjnych, ręcznych technik ceramicznych;)
Czasami wcześniejsze zaniechania powodują, że trzeba cofnąć się naprawdę daleko, żeby ruszyć do przodu. Czuję w kościach, że to daleko jest już całkiem blisko i niebawem ruszę wreszcie z miejsca;)


Przypisy:

Dictionnaire Raisonne de L'architecture Francaise du XI au XVI siecle - Słownik architektury francuskiej od XI do XVI wieku.


*1 
Król:
Słup środkowy spotykany najczęściej w konstrukcji więźby dachów o kształcie wieżowym, stożkowym, namiotowym czy baniastym, o który opierają się krokwie. Silnie zespolony ze słupami narożnymi i przyściennymi za pomocą elementów usztywniających (zastrzały, rygle itp.). Z reguły wystaje ponad punkt zetknięcia się krokwi i służy do zamocowania na nim krzyża, chorągiewki wiatrowej lub innego zakończenia. W niektórych więźbach może przebiegać przez ich całą wysokość, a nawet być połączony z konstrukcją wieży.

poniedziałek, 7 października 2013

Kierat czyli krwawica do kwadratu

20-22/09/2013



ozytywne w tej orce odgruzowywania, która ciągnie się bez końca, jest ognisko po zmroku. Zasiadam na zydelku i czuję się dobrze. Ten stały element każdego wyjazdu zawsze poprawia mi nastrój. Nie żeby męczyła mnie praca przy wieży - wręcz przeciwnie. Dużo frajdy daje mi taka forma spędzania wolnego czasu. Jednak odkładanie tematu odgruzowywania do szuflady przez cały miniony rok nie wzięło się znikąd.


Otworzyłem puszkę Pandory i po bardzo brutalnym zetknięciu się z obrazem rzeczywistości, otrzeźwiałem i zabrałem się do roboty. Mówią, że nie do roboty a do pracy, ...że w dzień jest praca a robota to jest w nocy! Ale jak inaczej można nazwać tę katorgę?!
Samo życie!




Widok piwnicy zasypanej gruzem aż po parter może przerażać. Zaobserwowałem to wielokrotnie. Goście odwiedzający mnie w Dalkowie widząc wieżę z zewnątrz zazwyczaj reagują dość entuzjastycznie aż do chwili gdy spoglądają prawdzie w oczy lub wieży prosto w serce, jak kto woli;). A że wieża jest staruszką po kilku zawałach, to spojrzenie jej prosto w serce może, że tak powiem, chwytać za serce. Zbyt długie wpatrywanie się w serce wieży niestety wciąż jest niebezpieczne, dlatego ...chwilowo wolę prezentować wieżę z daleka. Niestety, póki co, widok z bliska jest tylko dla ludzi o mocnych nerwach.


Niejeden z Gości tracąc nerwy mówił, że przede mną 50 lat ciężkich robót i ze dwie bańki potrzebne na koszty budowy. 


Najbardziej ujęło mnie podsumowanie - że wieża wygląda bardzo romantycznie:). Pozostałe komentarze nie dawały już tylu powodów do optymizmu. Kilka takich obrazów, kiedy obserwowałem nierzadko przerażenie w oczach ludzi i we mnie samym malowały coraz większy dystans do odgruzowywania. Zgodnie więc z moim charakterem, zajmowałem się tylko przyjemnymi sprawami. Karczowałem teren wokół wieży, budowałem rusztowanie i takie tam. Przy tym drugim miałem zdecydowanie najwięcej satysfakcji.


Teraz, po upływie kilku miesięcy od rozpoczęcia kieratu, czyli krwawicy do kwadratu wnętrze i teren wokół wieży bardzo się zmieniają. Zwały kamieni, stosy cegieł, powoli, mimo wszystko oczyszczają atmosferę. 



ps.
Do listy mojej mordęgi z tego wyjazdu dopisuję 2 wywiezione przyczepy gruzu i blisko 300 sztuk cegieł wykopanych w piwnicy i zachodniego narożnika na zewnątrz.