czwartek, 7 marca 2013

Romantyczna historia o bluszczu i wieży

02-04/03/2013

Czy obecny, stan techniczny wieży wynika z nadmiernego rozrostu bluszczu, który uszkodził pokrycie dachu, czego skutkiem było wnikanie wody do wnętrza, dalej zalewanie murów, stropów i spowodowanie ich spękania podczas mrozów aż w końcu zawalenia się? A może tu winien jest ten człowiek. No, ten, który w renesansie go tu posadził. Posadził i niech teraz ma za swoje! Po co sadził pod samą wieżą?! Przecież wiadomo, że korzenie rozsadzą fundamenty. Niech się cieszy, że dopiero teraz się zawaliło a nie wtedy, za jego życia! A zresztą, gdyby myślał trochę perspektywicznie wiedziałby, że to będzie rosło i rosło i w końcu wrośnie w dach, rozwali dachówki a woda dalej zrobi swoje i wieża się rozwali! Wystarczy spojrzeć na inne ruiny. Ci ludzie byli jacyś dziwni, zawsze sadzili bluszcz przy samej ścianie! 

(Hedera helix na Zamku w Kamieńcu Ząbkowickim)
(źródłoWycieczki w kraja

(Hedera helix na Zamku w Świnach)
(źródło: Zamek Świny)
 
(Hedera helix na Zamku Chojnik)
(źródło: Zamek Chojnik)

(Hedera helix na Zamku w Malborku)
(żródło: archiwum własne)

Tak jakby chcieli sobie zaszkodzić. Tylko robactwo i pająki włażą przez okna, ściany ciągle zawilgocone i od tego właśnie popękały. Na pewno! Efekt najlepiej widać na wieży w Dalkowie. I co z niej zostało? Zgliszcza!


(bluszcz w Dalkowie przed rozpoczęciem prac)

A może jednak prawda jest nieco inna?
Może jednak nie jest przypadkiem, że akurat Hedera helix oplata wieżę. Może ci zacofani ludzie średniowiecza i renesansu nie byli aż takim ciemnogrodem? No więc właśnie.
To rzeczywiście człowiek zawinił, że stan rzeczy obecnie jest taki, jaki jest. I to nawet nie ten człowiek sprzed pięciu czy dziesięciu lat. A więc gdzie jest winny?
Ojciec Kazika Staszewskiego, nota bene też architekt napisał kiedyś taki tekst, którym ja posłużę się jako wskazówką do odnalezienia odpowiedzi na to pytanie:

Choć nie ma w kabzie srebra ni złota
Przyda się przecież nasza robota
Dopchamy wreszcie w ktorymś tam roku
Do wojny co to ma być o pokój
Co oszczędzimy to ktoś ukradnie
Idzie składnie jakoś się pcha
Więc wykonajmy plan narodowy
Inżynierowie z Petrobudowy
Kładziemy lachę, niech brzękną szkła
Budowniczowie na 102. 



O rzeczywistych powodach, którymi kierowano się przyjmując takie rozwiązania w renesansie i epokach poprzedzających sporo napisał dr hab. inż. Jacek Borowski, prof. SGGW.
Może zatem garść faktów o tej dobroczynnej działalności bluszczu dla wieży, które postaram się przedstawić esencjonalnie:
- wstrzymywał przez stulecia proces wietrzenia budulca wieży (oczywiście dot. to partii ścian, które porasta), który to proces  powiązany jest w bardzo istotny sposób z dużymi zmianami temperatury i wilgotności oraz bezpośrednim oddziaływaniem promieni słonecznych,
- jego system korzeniowy stanowi b.dobre odwodnienie budynku zbierając, jak tama, wody opadowe spływające w gruncie z wzniesienia znajdującego się vis-a-vis wieży. Jego rozległe korzenie znacząco osuszają grunt wokół budynku, w żaden sposób nie uszkadzając fundamentów wieży,
- bardzo istotne jest również, osłabienie przez warstwę liści, wpływu niszczącego działania bezpośredniego promieniowania słonecznego, które obok wahań temperatury i wilgotności jest głównym czynnikiem destrukcji podłoża - tynku czy cegły (ekspozycja bluszczu południowo - zachodnia),
- chroni przed przegrzewaniem się ścian budynku latem a nadmiernym wychłodzeniem zimą. Latem temp. ściany bez bluszczu nawet o ok 30 stopni wyższa niż ściany z bluszczem. Warto tutaj zauważyć, że wartość współczynnika przewodności cieplnej, po pokryciu ściany bluszczem, może ulec obniżeniu od 3 do 18 %,
- pod warstwą jego liści, mniejszym wahaniom podlega też wilgotność powietrza. "Zielona izolacja" przyczynia się do zmniejszenia amplitudy wahań jego wilgotności. 
Najwyraźniej ochronna funkcja pnącza uwidocznia się w okresie długotrwałych deszczów, kiedy to wilgotność względna powietrza pod liśćmi utrzymuje się na dość wysokim poziomie,
- Hedera helix produkuje znaczne ilości tlenu i wchłania zanieczyszczenia zawierające związki metali ciężkich,
- redukuje wychłodzenie ścian budynku przez wiatr,
- no i wreszcie nie można nie wspomnieć o walorach estetycznych tego pnącza, które dzięki swej fakturze i zmienności w ciągu sezonu wegetacyjnego(zwłaszcza, że jest to roślina wiecznie zielona i wyjątkowo pięknie kwitnąca)uatrakcyjnia budynek wieży. Podkreśla jej monumentalność i dodaje patyny pomimo tego, że wieża jeszcze do dziś była prawie w całości nim porośnięta.
 
Zdumiewający w tych informacjach jest cały aspekt tej symbiozy, stworzonej przez człowieka świadomego swoich działań i posiadającego obszerną wiedzę na temat natury i przyrody. Symbiozy, która w tym przypadku obejmuje relacje współzależności zjawisk świata fizycznego – zarówno nieożywionego, jak i życia – w postaci tego imponującego czterystuletniego egzemplarza.
 

 O dobroczynnych dla wieży właściwościach Hedera helix już wspominałem jakiś czas temu. Dzisiaj rozwinę ten wątek albowiem właśnie rozpoczął się dla niego czas niezbędnej pielęgnacji zgodnie z wytycznymi pozwolenia.
Ogrody późnego średniowiecza i renesansu cechują między innymi harmonia form i ścisłe powiązanie z otaczającym krajobrazem. Są regularne i podporządkowane architekturze. 
Tak też jest w przypadku wieży w Dalkowie a bluszcz jest najlepszym kompanem i świadkiem jej historii. Jest żywym dowodem zadającym kłam wszystkim poglądom o szkodliwym działaniu pnączy na ściany budynku. Piszę to niejako stojąc z sekatorem w rękach przed nim z zamiarem - tu powołam się na zapis z pozwolenia a mianowicie cyt. "...jego częściowego zniszczenia...".
Piszę to również mając świadomość, że tak naprawdę, tylko tam, gdzie bluszcz porasta ściany wieży, jeszcze stoi kompletna, bez katastrofalnych zniszczeń. To tak, jakby bluszcz porastając jej ściany (również od strony wewnętrznej) chciał uchronić je przed zawaleniem obejmując wieżę swoimi pędami.
Paradoksalnie bowiem bluszcz, który przez wieki chronił wieżę przed wieloma niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi teraz, na skutek braku działań przez dziesięciolecia zarówno właścicieli budynku jak i konserwatora zabytków przez swój ekspansywny i od dawna niekontrolowany rozrost uniemożliwia naprawę spękanych murów. Stąd właśnie ten przykry obowiązek, który mam do spełnienia.


Pędy bluszczu na ratunek cokołu wieży.


I jako wsparcie filara ściany pierwszego piętra po zawaleniu się stropów.


Strzyżenie i oczyszczanie bluszczu to dość żmudna praca. Każdy pęd trzeba potraktować indywidualnie, ale efekty widać od razu. 





Po pierwszym dniu pracy po raz pierwszy, od może setek lat, fragment ściany frontowej znów ujrzał światło dzienne.



Dzień drugi zakończył się takim oto rezultatem. Znad okna pierwszego piętra wyłoniło się oryginalne drewniane nadproże. Już niebawem wieża będzie dostępna wokół z wszystkich kondygnacji rusztowania.
W międzyczasie wymieniliśmy też folię przykrywającą dach wieży klatki schodowej na brezent, który mam nadzieję wytrzyma do lata. Wtedy to mam nadzieję wymienić więźbę na nową.



Wieża coraz lepiej wygląda w takim zestawieniu z drewnianym rachitycznym rusztowaniem. Docelowo rusztowanie stanie wokół na zewnątrz i wewnątrz wieży. Wtedy na dobre rozpocznie się naprawa i odbudowa murów i stropów poszczególnych kondygnacji wieży. Ściana frontowa, wyłaniając się spod bluszczu zrobiła wrażenie, jakby dopiero co powstała i tym sposobem mam więcej wieży;) Tegom chciał!
Dzisiaj po raz pierwszy od dwóch miesięcy pojawiło się słońce a z nim świeży zapał i entuzjazm. Dobrze, że tegoroczna zima już powoli odchodzi do lamusa. Dobrze, że bluszcz przez te wszystkie minione lata strzegł wieży pod nieobecność właściciela. Dzięki temu teraz pojawiła się druga szansa na przywrócenie tej niegdyś zachwianej a tak dobrej symbiozy.

13 komentarzy:

  1. Maja w Ogrodzie też o tym ostatnio mówiła;)

    Dzięki za przypomnienie Inżynierów z Petrobudowy, będziemy sobie nucić w razie upadków na duchu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za bardzo interesujący post, z przyjemnością będę śledził dalsze losy wieży :). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby losy staruszki wieży wizualnie zaczęły przypominać te z Domu z Piaskowca;) pozdrawiam

      Usuń
  3. Będę czytać i kibicuję,pozdrawiam Danka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie. Każde wsparcie mobilizuje. A Jak widzisz na zdjęciach potrzeba go będzie bardzo dużo:) Dzięki serdeczne! pozdrawiam.

      Usuń
  4. robisz to, co ja chce zrobic w przyszlosci, co jest marzeniem mojego zycia, znalazlam Twoj blog wczoraj okolo polnocy i siedzialam do czwartej, bo nie moglam przestac czytac. marzy i sie dwor w Lubiechowej, tez porosniety bluszczem, teraz mieszkam w domu, ktory tez porasta bluszcz, jakies perpetuum mobile w moim zyciu. trzymam kciuki i zamawiam bilet wstepu latem, za kazde pieniadze. pozdrowienia!! K.Kromer

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i mleko się rozlało! Wzruszyłem się doszczętnie. Dokopałaś się bowiem do najgłębszych pokładów i najodleglejszych prapoczątków prawdy o wieży w Dalkowie. Cała moja przygoda z wieżą narodziła się właśnie na Dworze w Lubiechowej. Ta wszechperła renesansowych dworów (w moim własnym subiektywnym odczuciu szaleńca) zbudowała natchnienie do walki o wieżę w Dalkowie.
      Dwór w Lubiechowie wówczas był bowiem nie dostępny dla mnie ale stał się podwaliną i zapłonem do tego co teraz wyrabiam w Dalkowie, ...z nie mniejszym zapałem zresztą;) Chyba ktoś działa obecnie w Lubiechowej ale póki co odbudowano chyba tylko zabudowania gospodarcze a dwór wciąż czeka na swoje drugie pięć minut. A co do wizyty na wieży w Dalkowie to oczywiście zapraszam. I pozdrawiam, P.

      Usuń
    2. dwor w Lubiechowej jest na sprzedaz za 150 tysiecy, mozemy sie zrzucic, ty tez mnie wzruszyles tym bluszczem i stosunkiem do tegoz. U mnie faceci stawiali plot i stanela im na drodze czeresnia - nic specjalnego obiektywnie rzecz ujmujac - ale to moja pierwsza wlasna czeresnia w zyciu i tez nie pozwolilam ruszyc. Mam za to krzywy plot i 7000 szpakow, z ktorymi walcze, ale i tak wygrywaja. Jesli masz druga lopate, to pomoge, no i witraze do okien tez zrobie po kosztach, bo to tez moja pasja

      Usuń
  5. dzieki fajny tekst i powiało optymizmam, który leczy rany...

    OdpowiedzUsuń
  6. Przypadkiem nie potrzebujesz wolontariuszy do pomocy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda para rąk jest jak najbardziej mile widziana. Wieża, jak widać, całą sobą prosi o pomoc, już od lat;) Zapraszam!

      Usuń
  7. Wygląda całkiem fajnie już. A czy teraz prace są zakończone, czy nadal trwa renowacja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walczymy z odbudową każdego dnia.
      Teraz jesteśmy już znacznie dalej niż na tych romantycznych zdjęciach sprzed dwóch lat;)
      Klikając na tytuł bloga przeniesiesz się do najbardziej aktualnego wpisu.
      pzdr

      Usuń