poniedziałek, 5 października 2015

Od zmierzchu do świtu

05/10/2015

statnio właściwie tylko od zmierzchu do świtu nie pracujemy w Dalkowie. Poza sobotami i niedzielami oczywiście, kiedy to budowa jest zamknięta. Trzeba mieć w końcu też kiedy odpocząć, żeby po każdym weekendzie móc znów zacząć walkę z zaniedbaniami (jak to ładnie ujął ostatnio Grzegorz) społeczno - systemowymi. Muszę przyznać, że jestem zmęczony i tak,. jak w latach poprzednich z niecierpliwością raz w miesiącu jechałem dać sobie w kość w Dalkowie, tak teraz entuzjazm w ostatnim czasie trochę opadł. Na pewno na tyle, żeby nie mieć już niemalże na nic sił poza tym kieratem. Pocieszam się, że już wkrótce zima i wtedy odpocznę tak naprawdę. Przynajmniej od pracy fizycznej.
Ostatnimi czasy wracam do domu widząc taki mniej więcej obrazek:


A w tak zwanym międzyczasie dzieje się tyle w sprawie odbudowy krążyny, że postępy wyglądają mniej więcej tak:


To co właściwie po niej pozostało, to kikuty sterczące (przy odrobinie szczęścia) na kilkanaście centymetrów ze ściany, w której to powinny jednak porządnie siedzieć.


Żeby uzyskać taki efekt, jak wyżej, trzeba, ze względu na słabe w tym miejscu mury, traktować Staruszkę delikatnie.
Cała akcja kotwienia nowych cegieł w miejscu starych, wyrwanych i poszczerbionych wygląda mniej więcej jak wizyta w gabinecie dentystycznym. Z tym, że ten pacjent, jak go zaboli, może porządnie oddać. 
Taki gruby mur w tym miejscu ma akurat, po wyciągnięciu cegły do wymiany, mniej niż 20 cm grubości:


...a nad nim, wyglądający, jak dziecko dr'a Jekyll'a słup połatany, popodciągany i podparty w kilku miejscach słup ze ścianą.


Ta część zabawy w odbudowę, jak się okazało właśnie teraz, nagle przestała być zabawna. Dużo czasu zajęła mi wymiana kikutów tych kilkunastu newralgicznych cegieł amputowanych przed laty, kiedy to  sklepienia wraz z dachem "na plecach" zawaliły się do piwnicy.



Ukierunkowanie w pracy musi być. Jak widać, pnę się po kolejnych szczeblach  w górę na miejsce pracy, czyli prawidłowo i zgodnie z nurtem;)


Wymiana niektórych cegieł, kończyła się czasami tak, jak na załączonym obrazku, a więc szlifowaniem jej z każdej niemal strony, żeby pasowała do szczeliny po mozolnie wydłubanej pozostałości po poprzedniczce. Teraz doceniłem prawdziwe dobrodziejstwo techniki - szlifierkę kątową, która zaoszczędziła mi wiele godzin czasu pracy.



Co drugą warstwę cegieł pakowałem pręt zbrojeniowy, żeby wzmocnić okrężynę przed czekającym ją wysiłkiem dźwigania murowanego słupa, który niebawem, po liftingu i rozebraniu podpór spod canoe, będzie się na niej opierał.





Zagrożenie wydaje się być na tym etapie zażegnane. Kolejny ciężki moment będzie dopiero, jak zaczniemy szyć pęknięcia muru od strony zewnętrznej.


Praca wróciła na nieco spokojniejsze tory.
A tu mur i warsztat na wysokości w marsjańskim pyle poszlifierkowym.


I ostatnia prosta a raczej łuk zamykający krążynę od drugiej strony:




Tu krążyna i mur od strony zewnętrznej podczas wznoszenia:





I jeszcze kropka nad "i":




Ufff, another happy landing





Zarówno zmierzch jak i świt są wyjątkowo piękne jesienią. To chyba jedyna zaleta (jak dla mnie, człowieka sowy) tak wczesnego, codziennego wstawania;)





12 komentarzy:

  1. Wieża i jej łatki coraz bardziej cieszą oko. Cały czas mnie kusi żeby znowu do Ciebie podjechać, ale czasu brak. Teraz codziennie nawiedzam dziadka korzystając z tego że pracuję na miejscu.
    Pozdrawiam [P]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! to korzystaj dopóki możesz. sam chętnie bym Ciebie odwiedził, ale jak widzisz jestem przyspawany do Staruszki kompletnie. Nawet odpisać nie ma kiedy. Na odwiedziny jeszcze starczy czasu. Pozdrowienia

      Usuń
  2. Och niesamowite będzie mieszkanie w aż tak starych murach! Ileż to siły musi dawać..

    Podziwiam ciężką pracę, pozwól że będę dalej Ci kibicować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...i ile zabierać tych sił ;-) każdy kij ma przecież dwa końce, ale istotnie, magia starych murów jest i to dzięki niej wciąż się wznosimy. Kibicuj kibicuj! bardzo będę rad.

      Usuń
  3. Podziwiam i ogromnie się cieszę,że są jeszcze tacy ludzie jak pan, którym się chce chcieć! Pozdrawiam serdecznie Danka
    Oczywiście czytam blog cały czas z ogromnym zainteresowaniem. Oby się panu udało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oboje ze Staruszką Wieżą dużo sobie nawzajem dajemy. Ja wszystko to, co widać na zdjęciach, a Staruszka uczy mnie przede wszystkim systematyczności. A z tym zawsze miałem problem. Systematycznosć przynosi efekty. A to z kolei powoduje, że chce mi się chcieć.
      Dzięki za tak sympatyczny doping.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Jesteś świrem Człowieku! :) Ale jestem Ci wdzięczna za każdy nowy wpis, bo czytam z fascynacją, patrzę dokładnie na każde zdjęcie, choć nijak nie widzę, czym się te cegły od siebie nawzajem różnią, ale w niczym mi to nie przeszkadza, bo ogólny efekt widać nawet okiem laika :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe. I tyle w temacie:-) Choć świrem chyba byłem od zawsze, to dopiero Staruszka W. pomogła mi to zobaczyć. Czasami zastanawiam się, czy gdybym wiedział, co mnie czeka z tą odbudową, czy zrobiłbym to jeszcze raz:-) Teraz jest dobrze, tak, jak jest.Przynajmniej na razie. poozdrawiam:-)

      Usuń
  5. Canoe normalnie jak pod wymiar. A krążyna wygląda pięknie. Mam nadzieję, że się trzyma...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...ale zbieg okoliczności no nie;-) na razie się trzyma, ale co będzie, jak wytargam spod niej canoe, tego nie wiem. to będzie wielki test na to, czy potrafię wykonywać pracę odtwórczą, czy tylko twórczą;-)

      Usuń
    2. Zanim wyszarpiesz "canoe" nadbuduj trochę plastra w górę. Wtedy prawa stopa krężyny będzie miała mocniejsze poparcie i zmniejszy się siła rozpierająca na boki. Masa pilastra ukierunkuje ją bardziej w dół. Chyba że przypadają na ścianę dwie krężyny, wtedy sugeruję odtworzenie drugiej zanim wyszarpiesz szablon.

      Usuń
    3. taki w zasadzie był plan, żeby odbudować najpierw pękniętą podstawę pilastra i mur po prawej stronie do parapetu okna i wtedy wytargać szalunek spod krążyny. Teraz zacząłem się zastanawiać nad drugą krążyną, o której piszesz. Taka oczywiście będzie. Sprawa do poważnego przemyślenia. Dzięki, pzdr

      Usuń