Choć dzisiaj temperatura na plusie to dość podle było ogólnie. Psa by z domu nie wyrzucił. My jednak zaatakowaliśmy. Deszczu, szarzyzny i ponurej, wisielczej aury mam już dość kompletnie. Stąd właśnie ostatnio każda akcja na budowie jest dla mnie jak walka. Bój śmiertelny z przeciwnościami wszelkiej maści. Do tego walka z czasem, bo terminy u Ministra nieubłagane.
Muszę przyznać, że w chwili obecnej do pracy motywuje najbardziej ta właśnie Ministerialna umowa. Deszcz nie deszcz a ona magnetyzuje niemiłosiernie.
A skoro tak, to efekty jakieś muszą być.
Dzisiaj pakowaliśmy podciąg i belki stropowe na górę - tj pod dach.
Bez dźwigu się nie obyło, chociaż my oczywiście początkowo zakładaliśmy, że wciągniemy belki na szczyt "ręcznie", wciągarką linową - a co!
Dźwignęliśmy w górę podciąg drewniany i od razu nam przeszło.
Przyjechał dźwig z Famaby rocznik 1985;) i wtedy wszystko poszło już dość gładko. Po godzinie cały strop mieliśmy już na górze.Teraz oczywiście masa "zabawy" z poziomowaniem ustawianiem, montażem etc, ale kilkusetkilogramowe belki są już na swoim miejscu i to się liczy.
To pierwszy etap montażu konstrukcji dachowej.
Jak pogoda dopisze, to w przyszłym tygodniu zalewamy wieniec i 29/11 ruszamy z montażem więźby.
Oby!
Trzymamy kciuki za sprzyjającą aurę, chociaż w radio kiedyś mówili, że nie ma z lej pogody, tylko złe ubranie, więc w ostatecznym rozrachunku zdeterminowanemu Inwestorowi powinno być chyba wszystko jedno, czyli, inaczej rzecz ujmując, powinien być zawsze zwarty i gotowy...zupełnie tak, jak Ty:)
OdpowiedzUsuńNa taką pogodę, jak ostatnio (chociaż teraz znacznie się poprawiła), to ja jednak zawsze mam zupełnie inne plany niż kierat na budowie. Dobrze, że to moja budowa, bo w innym przypadku za nic nie dałbym się namówić na takie tempo i pracę w podobnych warunkach, a to dlatego, że z natury to ja jestem raczej leniwy. Problem tkwi w tym, że wybrałem sobie po prostu bardzo pracochłonną pasję;)
UsuńCzekamy na zdjęcia wiechy!
OdpowiedzUsuńD.
...już wkrótce!
UsuńWidać, że nie tylko Staruszka Wieża przebiera już nerwowo nogami i tupie co rusz ponaglając mnie niecierpliwie;)
Miło popatrzeć :). Ciepło. Nawet pogoda wspaniała :)
OdpowiedzUsuńTeraz, szczęśliwie się poprawiła. Od kilku dni babie lato. Jest pięknie. Od razu praca ruszyła z kopyta.
UsuńPozdro!
Dopinguję niezmiennie!!!!
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńPozdrawiamy.
Dopinguję i muszę przyznać, że niesamowicie efektownie te belki wyglądają!
OdpowiedzUsuń...no nie?:)
UsuńAch, gdyby tak te oryginalne przetrwały, to byłoby dopiero coś.
Te trochę za równe takie i proste ale wciąż jednak drewniane;)
Przy takiej robocie to nawet i grad by nie wpływał na nastroje! Oczywiście nie życzymy, jednak pojawienie się ciesielki na głównym obiekcie oznacza zamknięcie pewnego etapu kulminacyjnego. Po dwunastej w południe czas szybciej leci, bo wskazówki mają z górki jak mawiał pewien zegarmistrz. Myślę, że tak będzie i w Twoim przypadku chociaż jak sami wiemy odbudowa zabytku to choroba nieustająca. Wytrwałości życzymy i dobrej pogody!!!
OdpowiedzUsuńJasne!
UsuńNa nastroje wpłynąć może co najwyżej jakaś włócznia, która po kolejnej walce mogłaby utkwić gdzieś tam w boku. A tak, to się nie poddajemy. Walka z zaginaniem czasoprzestrzeni jest tak zajmująca, że i grad i wichura, która onegdaj szalała kiedyśmy konstruowali jeden z dachów, nie dały rady nas odciągnąć od pracy, ...a jak!!;)
Może i belki nowe, ale drewniane, a z czasem się postarzeją. Super będzie!
OdpowiedzUsuńMasz rację, będzie wspaniale;))
Usuń