poniedziałek, 13 maja 2013

1851

25/04-02/05/2013

Wtedy, nasi dziadowie mieli do budowy: drzewo w lesie i siekiery, glinę i ręcznie do zrobienia cegłę, wapno i piasek, do prac na wysokości drągi i sznury, transport konny, proste narzędzia oraz majstra co się znał na tym rzemiośle. 

źródło: Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, Księga Rzemiosł

Z różnych względów ja sam, póki co, dysponuję podobnym orężem. No może tego konia zastąpić by trzeba było koniem mechanicznym. Żadnych prawie różnic pomimo sporego, bądź co bądź, upływu ...epok w architekturze:
  • renesansu – od początku XV po XVII wiek
  • baroku –z przełomu XVII–XVIII wieku
  • klasycyzmu – końca XVII i początku XIX wieku
  • romantyzmu,historyzmu – od początku XIX wieku po 1880
  • secesji – od końca XIX po początek XX wieku
  • ekspresjonizmu – od początku XX wieku – aż po 1930
  • konstruktywizmu-funkcjonalistycznego;) – od pierwszej połowy XX wieku
  • po neomodernizm z przełomu XX wieku i trwający do dziś. W nim właśnie rozwijały się dekonstruktywizm i nowy rygoryzm. Te dwie, choć miały stanowić reakcję na przepych eklektycznego postmodernizmu i protest wobec populizmu w architekturze, poszukując w prostocie odpowiedniego środka wyrazu uciekały się jednak do rozwiązań spektakularnych, widowiskowych wręcz sensacyjnych, sztucznych i wybranych jedynie dla efektu, tzw picu. Te wszystkie wielkopowierzchniowe przeszklenia, kapitele świetlne czy oculusy choć konstruowane według jasnych zasad substrakcyjnych czy addytywnych (elementów kubicznych) dla mnie są jednak skazane na zapomnienie i wydaje mi się, że za trzysta, czterysta lat nie tylko ich już nie będzie ale też nikt za bardzo nie będzie się nad nimi rozczulał, jak to jest bezsprzecznie w przypadku rzeczywistego piękna w prostocie i harmonii form epoki renesansu.
Pierwsze wzmianki historyczne dotyczące powstania wieży w Dalkowie datowane są własnie na późny renesans. Mogą to być zatem lata 1550-1590. Jednakże dokładna data jej powstania jest (przynajmniej dla mnie) póki co zagadką. Liczę, że tak, jak odkrycie z minionego wyjazdu, tak i data budowy I fazy obiektu odkrywczo odsłoni swą tajemnicę już wkrótce. Nie ma bowiem lepszego motywatora niż znalezisko;)
Wieża, jak wiadomo z badań konserwatorskich w XIXw. została rozbudowana o nowe gzymsy koronowe i dachy. Była to tzw faza II budowy obiektu. Watek ten dobrze obrazują poniższe szkice wykonane jeszcze w okresie tzw przedzawałowym, tj w 04-05/2004 r.


Inwentaryzacja elewacji południowej z chronologicznym rozwarstwieniem murów(faza II z obniżonym dachem).

Podczas przebudowy w fazie II dach główny wieży został obniżony w stosunku do pierwotnego o ok 2,5m. Teraz podczas od-budowy zostanie przywrócona jego pierwotna wysokość i dzięki temu budynek wzniesie się o jakieś 2,5m do wysokości 13,0m.


Inwentaryzacja elewacji północnej z chronologicznym rozwarstwieniem murów(faza II z obniżonym dachem).


Inwentaryzacja elewacji zachodniej z chronologicznym rozwarstwieniem murów(faza II z obniżonym dachem).

Piętro budynku zostało podzielone ścianą szachulcową na dwa wnętrza, które nakryto sufitami. Ze ściany działowej zachowała się górna belka ramy z wycięciami do połączenia ze slupem i zastrzałami. 
Na poniższym zdjęciu widać o co chodzi.



W trakcie realizacji nowej korony ścian budynku zmieniono sklepienia trzech wnęk (dwóch w ścianie zachodniej i jednej w północnej) zakładając nowe o grubości jednej cegły. Zakres prac na parterze ograniczono do zmniejszenia okien i ich okratowania. Piwnica została otynkowana. Również w XIXw. zmieniono stopnie schodów na nowe układane z cegieł w rolkę.
Tyle z historii budowy. 
A dlaczego tyle na ten temat? Do dziś wiadomo było tylko, że te prace przypadające na II fazę budowy wieży przypadały na XIXw. 
Nie była znana żadna, nawet przybliżona data tej realizacji. Do dzisiaj, bo teraz jednak ten termin zamierzam uzupełnić. Prace te zakończono bowiem w 1851 roku. 
Żmudna, ciężka fizyczna praca przy odgruzowywaniu piwnicy rozpoczęła się naprawdę frustrująco. Po prostu męka. Nic dziwnego, że rok prawie szukałem inspiracji do tego skoku w ból kręgosłupa, ponaciągane mięśnie i takie tam niewarte rozpisywania się drobiazgi. Zabrałem się za to w końcu, bo już nie mogłem na to patrzeć. Czułem, że ten bałagan odbiera mi motywację.

Podczas pracy, w którymś momencie, znużony monotonią, zmęczony, zupełnie przypadkowo spuściłem wzrok na dachówkę leżącą pod nogami na zwalisku. Miała wytatuowany napis z datą jej powstania - 1851. wraz z imieniem i nazwiskiem ówczesnego dekarza. O ile datę bez trudu można wciąż odczytać o tyle z inicjałami jest już gorzej, bo dachówka jest pęknięta i brak drugiej części(póki co). Zdjęcie załączę do bloga po najbliższym wyjeździe bom zwyczajnie zostawił ją na miejscu a zdjęcia jakowegoś nie zrobiłem. Znalezisk (ja nazywam je skarbami) jest znacznie więcej. Niektóre bardzo ciekawe więc będę chciał jakoś niebawem podzielić się tą spuścizną. 

Tymczasem teraz inna historia. 
Historia ze schodami do piwnicy. Chronologia czaso-przestrzenna tej opowieści wygląda mniej więcej tak: 

zdjęcie z dnia 08/04/2013r.

zdjęcie z dnia 06/04/2013r.

zdjęcie z dnia 26/04/2013r.






A dzieło schodotworu po odgruzowaniu kontynuuje qlega fotograf z poprzedniego posta, który jest autorem tej części, w której schody do piwnicy powracają z niebytu.


A poniżej wejście do klatki schodowej z piwnicy przed działaniami.
Alea iacta est! Nie mogłem się teraz wycofać. Choć widok na poniższej fotce specjalnie zachęcająco nie wygląda mimo wszystko chciałem udrożnić wszystkie możliwe drogi komunikacji a dodatkowo stworzyć warunki do zbudowania rusztowania wewnątrz wieży.

zdjęcie z dnia 06/04/2013r.





W tak zwanym międzyczasie znikał gruz, cegły się oczyszczały i układały w stosy.


Relikty więźby dachowej na moją prośbę ochoczo się wynosiły z piwnicy i układały na zewnątrz a atmosfera zaczęła się wreszcie oczyszczać.


Ostatecznie z takiego oto demotywatora wejście zewnętrzne do piwnicy zaczęło wreszcie stawać się nieco bardziej otwarte i gościnne;)

zdjęcie z dnia 29/05/2011r.

zdjęcie z dnia 08/04/2013r.

zdjęcie z dnia 27/04/2013r.







Gruz po zawalonym dachu, sklepienie pierwszego piętra i parteru a także najbardziej nieodżałowane(bo w najlepszej kondycji przed zawałem) sklepienie samej piwnicy liczyły sobie ponad 2,5m wysokości od poziomu podłogi piwnicy w górę licząc. Prawdziwy demotywator! Zwłaszcza, że po każdym niewielkim fragmencie, który udawało mi się odsłonić osuwała się na niego kolejna partia z samej góry. Tort z wisienką, którego przez bardzo długi czas nie przestawało ubywać.
A jednak!






zdjęcie z dnia 29/05/2011r.



Ten kawałek mojego życia kosztował mnie 4 przyczepy gruzu wywiezione z budowy. 1000% normy! Ale czego się nie robi dla nowego planu budowy dróg śródpolnych.



Zwłaszcza, że raz już wtóry z odsieczą i potrzebnym sprzętem przybył dobry znajomy z Dalkowa.








Wszystko jak w zegarku. Precyzyjnie i dokładnie tam, gdzie zakładał plan.




Przy tej okazji zniknęła również sterta gruzu przy drodze.


Plac po tym gruzie od dziś zwany jest placem Marka, na pamiątkę jego fundatora;) Po oficjalnym zakończeniu budowy tego placu na pamiątkę tego zdarzenia posadzono forsycję Marka - na samiuśkim środku tegoż placu(zdjęcie do uzupełnienia).