niedziela, 18 września 2016

Czego się nie robi dla takiej Staruszki

18/09/2016

ak nie dzisiaj, to nigdy. Chroniczny brak czasu, to jedyny powód, dla którego tak cicho ostatnio w elektronicznej wersji odbudowy Staruszki. W realu jest zupełnie odwrotnie. Przynajmniej w moim bardzo subiektywnym odczuciu.
Aktualizacja bieżących działań rozpoczyna się w miejscu, gdzie staruszka wyglądała już nieźle, ale wciąż trochę koślawo. Wieże mieszkalne bowiem na ogół mają formę regularną i zwartą. Staruszce zaś wciąż brakowało fragmentu narożnika.


Przywracanie kompletności pierwotnego założenia rozpoczęło się niezwykle energicznie (ze względu na bardzo opóźniony termin ostatecznego podpisania umowy z MKiDN) i w szybkim tempie zaczęło wyglądać coraz to ciekawiej.



Kiedy kikut narożnika zaczął unosić się coraz wyżej uświadomiłem sobie, jak dużą wartość historyczną mają trwałe ruiny. Esencją konserwacji zabytków jest bowiem zachowanie jak największej autentyczności, czyli znikomej ingerencji w istniejącą substancję obiektu. 
Spodobało mi się bowiem to powstałe, tymczasowe niedopowiedzenie, które jeszcze lepiej będzie widoczne kilka zdjęć poniżej.


Murarka w cegle i kamieniu to żmudna praca. Cegły klasztorne i gotyckie choć duże (jak na cegły) i ciężkie, to efekt pracy przynoszą powoli. Trzeba mieć do tej zabawy anielską cierpliwość.




Można snuć historie i uruchamiać wyobraźnię patrząc na tak zachowaną ruinkę. Nie każdy jednak obiekt nadaje się do takich zabiegów. Staruszka Wieża, w przeciwieństwie do wielu kamiennych zamków, urosła z wapna, gliny, piasku i niewielkiej ilości kamieni polnych. Te materiały bez dachu nad głową wymagają licznych dodatkowych starań, aby ostać się upływowi czasu bez uszczerbku na zdrowiu.


Zatem po chwili krótkiej, nostalgicznej zadumy, prace ponownie ruszyły na przód. I tak powstał szalunek nad kolejnym oknem ściany zachodniej.


Chwilę później nadproże i krążyna nad oknem narożnika prężyły się już stawiając opór obciążeniom statycznym, czyli mnie samego chodzącego w te i we wte podczas pracy. 


Ściana zachodnia wraz z brakującym drugim okiem, pełna zdziwienia, zaczęła domykać się tworząc podbudowę pod gzyms koronujący.


Cyknąłem fotkę: "przed" i "po" z tej samej mniej więcej pozycji dla zilustrowania powstałych ostatnio różnic w krajobrazie;)

Przed:
Po: 

Specjalnie wyczarterowany samolot wykonał lot nad właśnie pomurowanym narożnikiem ściany południowo - zachodniej dla uwieńczenia dzieła a ja znając oczywiście godzinę przelotu wykonałem pamiątkowe zdjęcie. Czego się nie robi dla takiej Staruszki;)


No i jest. Staruszka wieża odzyskała utracony, drugi oczodół no i oczywiście swoje kształty, utracone przed kilkoma laty.



Wewnątrz, za murami, wciąż dzieje się oczywiście bardzo dużo, znacznie więcej niż widać na zewnątrz. Właśnie powstaje trzecia krążyna bez nadproża(bo na ścianie północnej jest tylko jedno, malutkie okienko w drugim przęśle).


W tak zwanym międzyczasie wykonaliśmy część pokrycia z izolacją na-krokwiową "tajemniczego budynku". Jak tylko zakończy się budowa drugiej ściany szczytowej niezwłocznie położymy dachówkę dla zwieńczenia dzieła.




sobota, 17 września 2016

Odkrycie

17/09/2016

onoć Vincent van Gogh poza malarstwem zajmował się także murarką. 

Vincent van Gogh, rok 1880. Dalków

Na fotografii poniżej widać warsztat mistrza. Van Gogh lubił robotę na wysokim poziomie. Zwróćmy uwagę na szeroką paletę kolorystyczną wiader z materiałami. Mistrz przywiązywał wagę do najdrobniejszych szczegółów.


Odkryte zupełnie przypadkowo zdjęcia prognozują powstanie niezwykle interesującego dzieła.
Zaawansowanie prac widoczne na pierwszej fotografii sugeruje rychły koniec kolejnego etapu, który po wnikliwej analizie wskazuje, że dziełem przy którego pracach renowacyjnych pracował mistrz, jest wieża mieszkalna w Dalkowie.