poniedziałek, 3 lutego 2014

Wawel Dolnego Śląska

01/02/2014

jednak zostawiłem ślady swoich butów na tegorocznym śniegu! Już myślałem i taki był niestety plan, że do marca siedzę na czterech literach i zajmuję się czym innym. I prawie się udało a właściwie, to o mały włos by się nie udało to, co chciałem żeby się jednak zdarzyło;) Muszę przyznać, że ciągnie mnie do Dalkowa. Nawet zimą.
Odpalam silnik

Mijam kościół w Kurowie:


I już jestem na ostatniej prostej pochyłej w dół tuż za tym wzniesieniem.


Wreszcie jest. Samotnia. Samotna.


Międzywojenna Warszawa nazywana była "Paryżem Północy" a Pałac Branickich w Białymstoku "Wersalem Północy" albo też, i tę nazwę wolę jeszcze bardziej - "Wersalem Podlasia".
Z "Paryża Północy", no cóż, jak wiadomo, nie wiele pozostało. Za to Wersal Podlasia jest w niczego sobie kondycji technicznej.
A jak Wam się podoba Wawel Dolnego Śląska?


Akurat byłem na Wawelu w minionym 2013. Ta tabliczka nie ma z tą wizytą zupełnie nic wspólnego:) ale ubawiliśmy się z Bizonem, kiedy ją wyciągnąłem z przyczepy ...a Wawel, trochę za dużo tam ludzi w sezonie.
Sama zaś twierdza i owszem, oczywiście!
U mnie do miliona odwiedzin rocznie jeszcze trochę brakuje, więc, póki co, nie muszę się martwić o spokój w mojej samotni.




Za to wyjechać stąd zimą jest znacznie trudniej. Zwłaszcza z przyczepą transportową na haku. Nawet kiedy jest już pusta. Była próba sił ale udało się.


Zimą nie wiele się dzieje. 
I o to chodzi. 
Zimowy letarg nie jest zły.  
Po nim zawsze przychodzi wiosenne przyspieszenie.