czwartek, 20 grudnia 2012

Acta Universitatis Nicolai Copernici

Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu przyszedł z odsieczą i znacząc prawo serii po wpisie niejakiego Longmannn'a z www.forum.zamki.pl - przyniósł więcej informacji o wieży a ściślej rzecz biorąc o średniowiecznych wieżach na terenie Śląska, więc i o Dalkowskiej też jest co nieco:

kliknij tutaj

Wszystko jest w zakładce z zeszytem nr 27. To ważne, żeby pół dnia nie stracić i się nie sfrustrować szukaniem. Żeby poczytać skrypt trzeba zainstalować wtyczkę wg wskazania na stronie.

(A tu jedno ze zdjęć z tego opracowania)

Lepszej okazji do zaanonsowania zaległego news'a mieć nie mogłem!
A mianowicie; moje poszukiwania informacji o wieżach mieszkalnych tudzież rycerskich uświadomiły mi, że te wszystkie strony, blogi i inne nośniki informacji traktujące o wieżach właśnie są rozpierzchnięte gdzieś w necie. Są Zamki, Pałace, Dwory - Wież natomiast w jakimś logicznym zbiorze nie znalazłem. No więc sam go stworzę ...w tak zwanym międzyczasie międzyczasów. To właśnie publikacja Uniwersytetu Toruńskiego stała się podwaliną mojej decyzji o podjęciu tematu stworzenia kompilacji wież rycerskich; chronologicznie od pierwszej do ostatniej. Na tyle na ile pozwolą na to materiały źródłowe, które od dość dawna gromadzę. Zachowanych do dziś wież mieszkalnych w Polsce jest coś pod czterdziestkę. Tylko na Śląsku i Dolnymśląsku zinwentaryzowano blisko czterysta pozostałości po siedzibach drobnego rycerstwa w postaci wzniesień zwanych gródkami stożkowatymi - reliktami po budowanych na sztucznie tworzonych lub naturalnych wzniesieniach siedzibach o konstrukcji drewnianej. Będzie więc się nad czym rozwodzić. 
Taki jest plan a co z tego będzie zobaczymy. Zima sprzyja takim inicjatywom bo coś trzeba robić żeby nie zastygnąć i zamarznąć gdzieś w tym nieustannym, codziennym, mglistym, szarym (póki co) zimowym półmroku. Brrrr! 

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia! 

 

poniedziałek, 17 grudnia 2012

powrót do prze(y)szłości

Zupełnie niespodziewanie góra przyszła do Mahometa. W ostatnim roku przeczytałem i wyszukałem mnóstwo opracowań w poszukiwaniu informacji o wieży sprzed katastrofy. Do dzisiaj nie znalazłem nic o elewacji północnej. Mahomet nie mógł dojść do góry więc... . Dzisiejsze odkrycie jest naprawdę sensacyjne! Dzisiaj, a właściwie przed chwilą po tym jak wreszcie, dosłownie za pięć dwunasta opanowałem zobowiązania zawodowe na jutro, zmęczony już trochę zrobiłem chwilę przerwy i znalazłem to:



(źródło:http://www.forum.zamki.pl - autor "Longmannn")

Elewacja wieży od strony północnej w rzucie prostopadłym(drugie zdjęcie) w stanie przed zawałowym pozostawała nieznana aż do dzisiaj. Widać też budynek gospodarczy. Piękne! Takie rzeczy zawsze dzieją się niewczas bo od nie pamiętam kiedy dzisiaj była szansa położyć się spać o jakiejś ludzkiej porze. Ale cóż, takim trofeum trzeba się podzielić od razu. 
Patrze na te zdjęcia i widzę przyszłość, przyszłość widzę!
W przeszłości przyszłość widzę! Działa!  
Tak to wyglądało było i będzie raz jeszcze wyglądać za krótką chwilę.
Tylko jak ja teraz zasnę po takiej dawce red bulla przed snem? 


ps.
Panie Longmann i wszyscy, którzy mogą pomóc - poproszę o więcej, jak macie cuś jeszcze na temat wieży z czasów przed zawałowychZ góry bardzo dziękuję. 

niedziela, 9 grudnia 2012

pozwolenie na strzyżenie

09/12/2012

Wracam po chwili przerwy, żeby dopowiedzieć co nieco o międzyczasach a ściśle rzecz biorąc o tym, co dzieje się, kiedy nie ma mnie w Dalkowie. Ten międzyczas, który przypadł na ostatni nieco dłuższy okres, bo pomiędzy 21 października a 7 grudnia przyniósł w rezultacie pozwolenie na strzyżenie.


Strzyżenie czyli cięcie pielęgnacyjne Hedera helix tj. bluszczu na wieży. Cięcie ma na celu odsłonięcie murów ścian południowej i zachodniej. Ściany wymagają pilnej naprawy i zabezpieczenia. Hedera najbardziej lubi cięcie z końcem marca, choć znosi je też dzielnie w trakcie całego okresu wegetacyjnego. Wszystkie cięte kłącza zostaną zabezpieczone  dendromalem, taką pastą do ran dla roślin. To ważny moment bowiem cięcie to nada też ostateczny kształt bluszczowi i taki też kształt będzie utrzymany po zakończeniu wszystkich prac odbudowy wieży.
Projekt, który spotkał się z szeroką akceptacją wygląda mniej więcej tak: 





                               



Liczę na to, że ten oryginalny i ciekawy projekt spotka się także z akceptacją wszystkich odwiedzających tego bloga.
Właśnie zleciłem wykonanie stelaża, na którym bluszcz po przycięciu będzie mógł rosnąć dalej przybierając kształt, który ma przynieść mi dużo szczęścia;) ...albo raczej radości tudzież dobrego humoru, który udzielił mi się po tym, jak otrzymałem decyzję zgody na strzyżenie. 

Kształt stelaża nieco się jednak zgeometryzował żeby nie zabrakło środków na sfinansowanie w przyszłości jeszcze piękniejszej kolekcji krasnali ogrodowych, które zamierzam zakupić na przygranicznych parkingach na trasie do Berlina;))
Do Berlina co prawda raczej się nie wybieram ale po krasnale czemu nie;)
A tak na poważnie, to na ostatecznej wersji projektu cięcia ten biały geometryczny obłoczek to część, która jak się zapewne wszyscy domyślają będzie odcięta i pozostanie nieco mniej niż połowa z tego co jest teraz.








I choć wciąż nie jest to ten news, o którym chciałem lub miałem obiecałem napisać, to jednak na tym zakończę i wrócę do tematu, później nieco, bo znów późno nocno się zrobiło. 

sobota, 8 grudnia 2012

Ostrzegałem. Żeby nie było;)

7-8/12/2012

...Gdy październik ciepło trzyma zwykle mroźna bywa zima...
To cytat z samego siebie (wpis z 19-21 października). 
Jeszcze zima na dobre się nie zaczęła a już jest po 15 stopni na minusie. Mądrości ludowe po coś są. Ostrzegałem, żeby nie było ;) 

Ok, nazwa posta jest! I kontekst też, więc zapowiada się nieźle! 
Ale nie o tym chciałem. Po tym wyjeździe wiem już, dlaczego wieża, choć tak brutalnie potraktowana przez wszystko i wszystkich, zrobiła na mnie takie duże wrażenie. Otoczenie w jakim się znajduje o każdej porze roku jest po prostu świetne. Pierwszy raz w Dalkowie byłem latem. To był bardzo upalny majowy dzień. Życie kipiało. Pieśni zalotne owadów i godowy śpiew ptaków robiły duże wrażenie. W mieście niestety takich koncertów człowiek nie uświadczy.
Lato w Dalkowie już było w kilku nawet wpisach. Jesień złota i mglista też. 
Teraz zima. Bez komentarza. 
 








Ta wizyta była zupełnie nie planowana. Geodeci na zlecenie starostwa w Polkowicach przeprowadzali ponowne wytyczenie granic nieruchomości, z którą graniczy wieża.
I choć ciężko było zorganizować wszystko tak, żeby udało mi się dojechać na to spotkanie to warto było spędzić trochę czasu w takiej rzeczywistości.
 
Mój znajomy powiedział, że najgorzej przy remontach i odbudowach jest "wyjść z ziemi", bo w trakcie tych prac efektów mało a robota do wykonania ciężka. To prawda, praca jest ciężka ale i w tym jest dużo satysfakcji. Grzebanie się w XVI wiecznych gruzach sprawia mi sporą frajdę. Nawet w piętnastostopniowym mrozie. W takich warunkach pogodowych niezbędny jest jednak dobry przecinak i młotek ...i ciepła czapka.


A że dzień teraz krótki, to zanim zdążyłem się rozkręcić zgasło światło. Sąsiedzi wsparli mnie prądem, bo swojego jeszcze nie mam i wtedy zrobiło się jeszcze ciekawiej;).


Wieża już prawie z każdej strony obstawiona jest cegłami z odzysku i ręcznie ciosanymi eratykami.


Na dzisiaj to wszystko choć jest jeszcze jeden, ciekawy jak sądzę a na pewno nowy wątek z tego wyjazdu, o którym dopiszę jak się wyśpię. Tymczasem!



czwartek, 22 listopada 2012

...mgła spowiła kraj Piastów


15-18/11/2012

Kolejny wyjazd do spowitego mgłą Dalkowa wprowadził odpowiedni nastrój. Lubię wieżę w takiej scenerii. To świetne tło dla takiej zmurszałej, pochylonej staruszki. Co prawda moim celem jest rewitalizacja, jakiej nie powstydziłby się dobry chirurg plastyczny - specjalista od ujmowania lat, ale na dziś, na ten zimny mocno już zaawansowanej jesieni czas widok wieży zatopionej we mgle to było coś czego mi było trzeba. 

15/11/2012




No dobrze, Dalków nie jest pępkiem świata, więc może nieco poniosła mnie fantazja z tą mgłą w kraju Piastów. Dowiedziałem się ze sprawdzonych źródeł, że np we Wrocławiu mgły wtedy nie było;)
Ja jednak chciałem wtedy wierzyć, że wszędzie powiało Hitchcockowską mgłą.
 





Jedna z definicji mówi, że mgła to cyt. "zawiesina mikroskopijnych kropelek wody unosząca się nisko nad ziemią w postaci obłoku utrudniającego widoczność". 
Utrudniającego widoczność! to właśnie słowa klucze! tego mi było trzeba bo we mgle wieża staje się nieco abstrakcyjna, niedopowiedziana, więc można skonkludować ją jako dzieło skończone-nieskończone. Jak jeszcze do tego zmrużyć porządnie oczy, to nie widać tak wyraźnie jak wiele jest jeszcze do zrobienia;) a to dobra motywacja do pracy, szczególnie kiedy na zewnątrz -2 Celsjusza.
Linie, ich granice zacierają się i dzięki temu można odnieść wrażenie obrazu pełnego (szkoda, że zdjęcia robiłem, jak zwykle zresztą swoją starą, kilkuletnią nokią, ...a może i dobrze;).




W każdym razie, korzystając z dobrodziejstw trzymającej w napięciu aury z przyjemnością dokumentowałem postępy w pracy.
Plan nadrzędny zakładał bezwzględne osłonięcie dachu wieżyczki klatki schodowej i ścian wzdłuż rusztowania coby zimą nie mokły i nie marzły za bardzo. Zależało mi też na odgruzowaniu terenu zwaliska wzdłuż zachodniej ściany, żeby co lepszy materiał posegregować i odzyskać. 



Organiczne szczątki drobnych gałęzi bzu czarnego tliły się w sympatycznym ognisku.

16/11/2012

Jedyną niewygodą pracy w codziennej mgle połączonej z ujemną temperaturą był fakt, że podesty rusztowania były śliskie jak cholera. Do południa, każdego dnia byłem pogodzony z życiem. Później wraz ze wzrostem temperatury myśli oswajały się z rzeczywistością i zaczynało mi się spieszyć, bo jak zwykle, żeby zrobić wszystko czasu jest akurat za mało.


Trzeba było wejść na gzyms wieży, żeby zdjąć dachówki z łat. Na tym poziomie efekt Vertigo dawał o sobie znać, mimo woli.



Dach wieżyczki jest w kiepskiej formie jak widać i wymagał sporo prac naprawczych, żeby bezpiecznie i skutecznie nakryć go warstwą grubej folii. Poniżej pierwsze zdjęcia króla z wieży.





Plastykową windą na linie konopnej dachówki zjechały w dół w pełnej mgle, gdzie zostały zabezpieczone.


A konstrukcja więźby dachowej przed wzmocnieniem wyglądała mniej więcej tak:



17/11/2012


Mgła stanowi nieodłączny element scenografii przedstawień z czasów świetności staruszki - wieży. Może dlatego tak dobrze komponuje się w takim zestawieniu




Ostatnie sprawdzenia i decyzje przed nakryciem więźby:



No i jest folia na dachu.

18/11/2012

Z bliska wygląda to tak:


W desperacji wynikającej z upływającego czasu, krótkiego dnia etc jak i tego, że nie miałem pełnego dostępu do muru wieży, żeby zamocować folię, zastosowałem patent ze sznurem, do którego powiązałem worki z piaskiem i przesuwając sznurek z workami udało mi się dociążyć folię wokół.



Efekt końcowy okazał się zadowalający, jak na amatora, pół-profesjonalistę;)


A w tak zwanym międzyczasie rosła górka cegieł do wysuszenia i zobaczenia czy są jeszcze coś warte;)






Tuż przed zmierzchem dach i wszystkie dostępne z rusztowania mury były gotowe do przetrwania kolejnej zimy.