23/11/2016
epsze czasy nadeszły. Nastało babie lato, i chociaż to wszystko tylko na chwilę, to tak właśnie zapamiętam ten rok. Poprawa pogody przyniosła znaczny wzrost efektywności pracy. Staruszka ma teraz tak "wyprowadzone" i poodkurzane zakamarki, jakich nie miała od co najmniej pięciuset lat;) To cieszy - zwłaszcza Staruszkę(ponoć nocami niesie się po okolicy echo radosnych pomruków Wieży). Zainstalowaliśmy kołnierzyk na umęczonej szyi Staruszki okrasiwszy go wielobarwnymi ceglanymi cekinami:
Kto by pomyślał, że jeszcze raz kiedyś tak to wszystko będzie wyglądało.
W środku niewidoczne wzmocnienie, które zalane spoiwem na długo pozwoli Staruszce zapomnieć o tym, co przeżywała przez ostatnie dekady.
Jutro od rana lejemy beton w te subtelne kanaliki:
A w międzyczasie dobraliśmy się wreszcie do zapomnianej wieżyczki klatki schodowej, która, o czym doskonale wiedzieliśmy, również od dawna domagała się naszej atencji.
Wisienkę zostawiliśmy sobie na koniec. Jej smak pozostanie na długo, bo znacznie więcej jest tu do zrobienia, niż z pozoru wyglądało. Ale teraz pogoda tak dopisuje, że nikt się kieratem nie przejmuje.
Po niedzieli rusza montaż obu dachów.