wtorek, 31 maja 2016

Obróbka skrawaniem pod okiem staruszki

31/05/2016

bróbką skrawaniem, tak, jak i całą resztą prac, których dotychczas podejmowałem się w Dalkowie, nigdy wcześniej się nie parałem.
Wszystko po raz pierwszy z prostego powodu - fachowych ekip za normalne pieniądze jak na lekarstwo.

O tym, jak daleko od szosy trzeba szukać dobrej ekipy wiem i z własnego, ale i z doświadczenia wielu towarzyszy niedoli budowlanej.
Więc i tym razem po uprzednim wyrysowaniu projektu, razem z Andrzejem, z którym w zeszłym roku odbudowywaliśmy narożnik Staruszki, zabraliśmy się do realizacji, tego co już w założeniu nie było proste. Zwłaszcza, że w ogóle nie zamierzałem sam się za to zabierać. Ale mniejsza o to.
Popełniłem projekt dachu, który właśnie zaczyna nabierać rumieńców. 
Zaczęło się tak:


Dłubanina po pierwszych kilkunastu godzinach obmiarów, przymiarek zaczęła przynosić efekty.



Powstał pierwszy wiązar, tzw: "matka" albo bardziej fachowo "matryca".


Gotowe wiązary we czterech chłopa wrzucaliśmy na murłatę. Później znowu przymiarki, domiarki i różne docinki.


Piony, poziomy, poziomy i piony 


I jest! 


Jak widać wszystko dzieje się pod czujnym okiem Staruszki Wieży, która, choć czuje się nieco zaniedbywana, wciąż akceptuje obecny bieg wydarzeń, bo jak stwierdziła: "chciałaby obracać się w odpowiednim towarzystwie"


Zupełnie nie rozumiem, o co Jej chodzi. W końcu sama też nie ma dachu nad głową, ale niech jej będzie;)


  
Każdy kolejny wiązar stawał się cięższy od poprzedniego. Zupełnie jak każdy kolejny rok zmagań z całym tematem Dalkowskiej wieży mieszkalnej.
Wszystko wciąż na etapie mocno rozwojowym i póki co nic się nie kończy - wszystko się zaczyna.
Wciąż żywię się nadzieją, że któregoś dnia zobaczę koniec tej przygody. I że ten koniec będzie wyglądać dokładnie tak, jak wyobraziłem sobie to wszystko pierwszego dnia, kiedy tu przyjechałem.