02-05/06/2014
rzygotowuję front do zbliżającej się dużymi krokami od-budowy ległych przed kilku laty w gruzach fragmentu północno-zachodniego narożnika muru i obu stropów.
Kilka spraw (w tym i czynnik ludzki) przyczyniło się do tego, co przedstawia sobą obecnie wieża.
Budynek, niezabezpieczony, został w końcu "zdobyty". Wyrwano i wzięto w niewolę część schodów, wszystkie okna a także część konstrukcji dachu. Od tej chwili przez 12 miesięcy w roku wewnątrz było mokro i wilgotno. Zaczęła gnić więźba i znikać dachówki z pokrycia dachu. Deszcz penetrował już wtedy budynek zarówno od zewnątrz jak i wewnątrz:
rzygotowuję front do zbliżającej się dużymi krokami od-budowy ległych przed kilku laty w gruzach fragmentu północno-zachodniego narożnika muru i obu stropów.
Kilka spraw (w tym i czynnik ludzki) przyczyniło się do tego, co przedstawia sobą obecnie wieża.
Budynek, niezabezpieczony, został w końcu "zdobyty". Wyrwano i wzięto w niewolę część schodów, wszystkie okna a także część konstrukcji dachu. Od tej chwili przez 12 miesięcy w roku wewnątrz było mokro i wilgotno. Zaczęła gnić więźba i znikać dachówki z pokrycia dachu. Deszcz penetrował już wtedy budynek zarówno od zewnątrz jak i wewnątrz:
Źródło: http://dolny-slask.org.pl/ marzec 2006-ego roku.
Zaczęły gnić belki wiążące mur na wysokości stropów i dachu (we współczesnym budownictwie zastąpiono je wieńcami żelbetowymi). Wiązania tzw. wieńców poddały się siłom natury. "Wypłukała się" (z wapna) zaprawa muru (szczególnie dotkliwie właśnie w zawalonym narożniku). Część budowli runęła ciągnąc za sobą stropy aż na samo dno. Od tej chwili pozostałe przy życiu, trzykondygnacyjne mury stoją już tylko o własnych siłach.
Trochę spękane, gdzieniegdzie bardzo poważnie, ale stoją.
Teraz już wiem, że stoją tylko dzięki temu, że zbudowano je właśnie te niemal pięćset lat temu a nie (dzięki Bogu) współcześnie!
Dlaczego?
Tajemnica, paradoksalnie, tkwi w najsłabszym (teoretycznie) ogniwie całej konstrukcji - w zaprawie wapiennej murów a ściślej rzecz biorąc w samym wapnie. To właśnie w słabości tego składnika jest cała obecna siła staruszki wieży.
Tak na marginesie to, im bardziej brnę w temat od-budowy, tym bardziej czoła chylę budowniczym Tamtych czasów.
Żeby lepiej zrozumieć ten fakt, mur staruszki wieży (zbudowany te kilkaset lat temu) potraktowałem tak, jak to rozumiano wówczas. A więc mur, to tworzywo kompozytowe, które składa się z elastycznej matrycy (zaprawa), w której zatopione są elementy sztywne - cegły i kamienie.
Wapno (składnik zaprawy) nadawało jej urabialność, przyczepność, elastyczność i uwaga: zdolność do samoleczenia mikro-uszkodzeń!
Zwiększało też zdolność zaprawy do transportu masy, dzięki
czemu zaprawa stawała się regulatorem wilgotności muru.
Wyeliminowanie wapna z zaprawy we współczesności spowodowało wzrost zasolenia murów i jego niską odporność na spękania podczas osiadania budynku.
Wyeliminowanie wapna z zaprawy we współczesności spowodowało wzrost zasolenia murów i jego niską odporność na spękania podczas osiadania budynku.
Muszę trochę więcej powiedzieć o fascynujących faktach dotyczących XVI wiecznego procesu przygotowania wapna na budowę oraz o tym, jak to było z tymi jajkami w wapnie?
Przygotowując wapno do
zaprawy murarskiej, na etapie lasowania (uwadnianie tlenku wapnia)
dodawano białko zwierzęce. Najczęściej były
to miękkie odpady rzeźnicze jak sierść, okrawki skór, krew
bydlęca, ale także twarogi, mleko i jaja. Padlina niezależnie od
stopnia rozkładu, choroby zwierzęcia, była również bardzo dobrym
i pożądanym dodatkiem do wapna. Oczywiście wapno tak wzbogacone
musiało być kilka lat sezonowane, co było praktyką znaną i
powszechnie stosowaną.
Jakie procesy wtedy zachodziły?
Tłuszcze zwierzęce zamieniały się w maziste nierozpuszczalne w wodzie mydła wapniowe, natomiast białka (tkanki mięsne i nabiał) z wapnem tworzyły bardzo silnie spajający płaszczyzny kamieni klej, znany do dziś i nazywany kazeinowym.
Oczywiście, jeżeli dodawano jajka, to w całości.
Nikt nie bawił się w odsączanie i przelewanie. Białko jajek w zaprawie to skrót myślowy, wskazujący na to, że o ten właśnie element jajka chodziło murarzom.
Jakie procesy wtedy zachodziły?
Tłuszcze zwierzęce zamieniały się w maziste nierozpuszczalne w wodzie mydła wapniowe, natomiast białka (tkanki mięsne i nabiał) z wapnem tworzyły bardzo silnie spajający płaszczyzny kamieni klej, znany do dziś i nazywany kazeinowym.
Oczywiście, jeżeli dodawano jajka, to w całości.
Nikt nie bawił się w odsączanie i przelewanie. Białko jajek w zaprawie to skrót myślowy, wskazujący na to, że o ten właśnie element jajka chodziło murarzom.
Nie do przecenienia są umiejętności i wiedza, którą kierowali się pierwotni budowniczowie staruszki wieży. Ze źródeł tej wiedzy wynika też, że ta wspaniała zaprawa wapienna ma też pewną wadę. Narażona na długotrwałe skutki działania warunków atmosferycznych niestety traci swoje właściwości.
Stąd też moja walka, którą toczyłem z warunkami atmosferycznymi podczas ostatniego wyjazdu.
Moim celem obecnie jest chronić każdy kawałek wieży przez wodą i wilgocią. Zakończyłem budowę tymczasowego daszku nad wieżyczką. Teraz trwa budowa zadaszenia ponad murami wieży.
Jeszcze dwa lata temu można było odnieść wrażenie, że staruszka wieża została wchłonięta przez matkę naturę i jej słaby punkt ją wykończy.
Teraz na nowo jej siła zaczyna się budować wprost z jej słabości.