ozytywne w tej orce odgruzowywania, która ciągnie się bez końca, jest ognisko po zmroku. Zasiadam na zydelku i czuję się dobrze. Ten stały element każdego wyjazdu zawsze poprawia mi nastrój. Nie żeby męczyła mnie praca przy wieży - wręcz przeciwnie. Dużo frajdy daje mi taka forma spędzania wolnego czasu. Jednak odkładanie tematu odgruzowywania do szuflady przez cały miniony rok nie wzięło się znikąd.
Otworzyłem puszkę Pandory i po bardzo brutalnym zetknięciu się z obrazem rzeczywistości, otrzeźwiałem i zabrałem się do roboty. Mówią, że nie do roboty a do pracy, ...że w dzień jest praca a robota to jest w nocy! Ale jak inaczej można nazwać tę katorgę?!
Samo życie!
Widok piwnicy zasypanej gruzem aż po parter może
przerażać. Zaobserwowałem to wielokrotnie. Goście odwiedzający mnie w
Dalkowie
widząc wieżę z zewnątrz zazwyczaj reagują dość entuzjastycznie aż do
chwili gdy spoglądają prawdzie w oczy lub wieży prosto w serce, jak kto
woli;). A że wieża jest staruszką po kilku zawałach, to spojrzenie jej
prosto w serce może, że tak powiem, chwytać za serce. Zbyt
długie wpatrywanie się w serce wieży niestety wciąż jest niebezpieczne,
dlatego ...chwilowo wolę prezentować wieżę z daleka. Niestety, póki co, widok z bliska jest tylko dla ludzi o mocnych nerwach.
Niejeden z Gości tracąc nerwy mówił,
że przede mną 50 lat ciężkich robót i ze dwie bańki potrzebne na koszty
budowy.
Najbardziej ujęło mnie podsumowanie - że wieża wygląda bardzo
romantycznie:).
Pozostałe komentarze nie dawały już tylu powodów do optymizmu. Kilka takich
obrazów, kiedy obserwowałem nierzadko przerażenie w oczach ludzi i we mnie samym malowały coraz większy dystans do odgruzowywania. Zgodnie więc z moim charakterem, zajmowałem się tylko przyjemnymi sprawami. Karczowałem teren wokół wieży, budowałem rusztowanie i takie tam.
Przy tym drugim miałem zdecydowanie najwięcej satysfakcji.
Teraz, po upływie kilku miesięcy od rozpoczęcia kieratu, czyli krwawicy do kwadratu wnętrze i teren wokół wieży bardzo się zmieniają. Zwały kamieni, stosy cegieł, powoli, mimo wszystko oczyszczają atmosferę.
ps.
Do listy mojej mordęgi z tego wyjazdu dopisuję 2 wywiezione przyczepy gruzu i blisko 300 sztuk cegieł wykopanych w piwnicy i zachodniego narożnika na zewnątrz.
Witam
OdpowiedzUsuńPrzypadkiem, jak to w necie, trafiłem na blog Twój.
Po każdej wycieczce rowerowej po Dolnym Śląsku marzy mi się remont napotykanych wiatraków holendrów, niestety póki co kasy nie starcza nawet na remont domu:)
Jak by się przydały ręce do odgruzowywania to dawaj znać mogę podskoczyć ze szpadlem w weekend.
Pozdrawiam
Radek
Pomoc przydałaby się zawsze. Jednak budynek wieży wciąż stanowi zagrożenie i nie łatwo jest od tak skrzyknąć się i powalczyć podczas weekendowego pobytu. Liczę, że w okolicach wakacji przyszłego roku będę chciał zorganizować wielki wspólny czyn społeczny;) zakończony biesiadą w wieży przy świecach, dobrym winie etc. Zatem już dziękuję za ofertę pomocy i na pewno odezwę się odpowiednio wcześniej zanim temat dojrzeje. Pzdr,
UsuńCześć pracy! Z tego co widzę ze zdjęć to sterta cegieł gruzu pochodzi głownie ze zwalonych sklepień - widoczne są ślady łuków po sklepieniach na ścianach. No i tu pytanie czy odnalazłeś może w wykopaliskach ślady po słupach podtrzymujących? Ciekawe czy były murowane stopu czy też może zachowały się kamienne kolumny? Osobiście stawiałbym na murowane stopy o przekroju kwadratowym. U nas w Siedzibie przy naprawie sklepień stajni wygrzebaliśmy chyba ze trzy przyczepy pospółki, która była taką "czapą" obciążającą sklepienie od góry, bo właśnie w ten sposób pracuje ta konstrukcja. Na Twoim przykładzie widać ile tego jest w jednym miejscu....
OdpowiedzUsuńPostępy w pracy imponujące. Przyglądamy się i gorąco wspieramy!!!
Przyglądam się Waszej piwnicy i całemu przysłupowi w ogóle- efekt jest naprawdę niezły. U mnie jednak słupów podtrzymujących ani w piwnicy ani też na wyższych kondygnacjach nie było. Strop piwnicy był po prostu dwuwarstwowy. Tak też zamierzam go zrekonstruować. Pozdrawiam Serdecznie.
UsuńNie ryj Pietrze za daleko bo czarta jakowego z czeluści piekieł uwolnisz. Do dna coraz bliży.
OdpowiedzUsuńJuż trzykrotnie planowałem najechać wieżę przy sobocie lub niedzieli, ale zawsze coś innego krzyżowało plany... ale chęć coraz większa, więc kiedyś to nastąpi :)
tymczasem pozdrawiam
Jesteśmy tak bliskimi sąsiadami, że jak nic niebawem się spotkamy. Zaproszenie aktualne bezterminowo:), Pzdr.
UsuńWitam. Przypadkiem trafiłem na tego bloga. Podoba mi się inicjatywa odbudowy tego obiektu. Chciałbym natomiast zapytać, jak wygląda kwestia znalezisk archeologicznych? Czy teren jest dobrze rozpoznany? Kubatura usuniętej ziemi robi wrażenie, więc spodziewać się można ciekawych informacji wynikających z materiału i nawarstwień.
OdpowiedzUsuń...rozumiem, że Masz na myśli skarby;) hmmm, powiem tak, wszystkie znaleziska są skrzętnie dokumentowane i zabezpieczone a informację o tym, cośmy znaleźli w piwnicach wieży staruszki zamierzam wyciągnąć na światło dzienne być może jeszcze zimą tego roku. Zanosi się na nie lada sensację! Odnośnie zaś wspomnianego materiału i nawarstwień to sprawa jest raczej mało skomplikowana albowiem, pospółka, którą wypełnione zostały pachwiny w sklepieniach to ok 2 metrowa warstwa ziemi i 0,5 metrowa warstwa piasku tuż pod poziomem podłogi parteru. Niewątpliwie ciekawe jest to, co udało się znależć podczas bardzo ostrożnego usuwania pospółki. O tym jednak za jakiś czas. Pzdr.
UsuńŚwietnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
OdpowiedzUsuń